Temat: Brak książki adresowej po wgraniu ponownie programu wraz z kopia zapas

Czy  możecie Państwo  mi  pomóc  w  rozwiązaniu problemu z programem The Bat
wersja 5.1.6.2
Po  reinstalacji  systemu  i  wgraniu ponownie programu The Bat wraz z
kopia  zapasową  nie  wczytało  ksiązki  adresowej(wszystkie inne dane
zostały wczytane z kopii zapasowej)
Mało  tego  w  książce  adresowej  nie  ma  możliowści wpisania nowych
adresów,wiele  ikon  jest  niekatywnych.
Będę wdzieczny za jakiekolwiek sugestie z Waszej strony.
Pozdrawiam:)

2 (edytowany przez Blajpios 2013-01-11 21:05:48)

Odp: Brak książki adresowej po wgraniu ponownie programu wraz z kopia zapas

Odpowiadam, choć nie jestem jakimś specjalistą ani w samym "Nietoperku" ani w informatyce - tka więc nadal warto mieć nadzieję, że ktoś jeszcze się ustosunkuje do tego i może napisze "formalnie poprawne odpowiedzi". Widząc, że póki co - jeszcze się nikt nie odezwał a domyślając się, że forum przechodzi trudny czas, jak i cały thebat!owy portal po polsku - to podzielę się z tym, co rozumiem z problemu i jak z moich doświadczeń być może wygląda sprawa i rozwiązania. Zastrzegam jednak - że to życzliwe podpowiedzi, ale nie gwarantuję ich trafności, tak więc trzeba się też liczyć z pewnym ryzykiem, stosując się do nich, nie gwarantuję ani trafności moich uwag ani trafności rozwiązań. To nie krygowanie z mojej strony, że to piszę - tylko wyczuwam, że już jakiś tam znaczący dorobek pracy w theBat! jest i nie chciałbym się przyczynić jeszcze do dalszych zniszczeń.
1) Pierwsza moja hipoteza - zapytanie odnosi się do fazy tworzenia kopii, z której potem odtwarzano. Z moich doświadczeń, jak pamiętam swoje błędy - wiem, że dość łatwo przeoczyć moment, w którym się decyduje "niby dodatkowo" o tym, czy w kopię mają wchodzić książki, czy nie. Piszę niby - bo w gruncie rzeczy jest to kwestia sensowna, niech ktoś sobie zdecyduje, może będzie mu lepiej potworzyć nowe książki. Stąd - to, że włączenie w kopię tych książek odbywa się dopiero po wyraźnym wskazaniu, że tak ma następić, jest niegłupie w gruncie rzeczy. Tyle, że dość nieszęśliwie włączone w proces tworzenia kopii, użytkownik może ten moment wyboru przeoczyć, czy to myśląc, że to przecież oczywiste - czy to myśląc, że już wybrał, tymczasem wejść trzeba głębiej w opcjach, gdy pojawiają się książki i zaznaczyć, że te a te - albo wszystkie - mają być w kopię włączone. Pytanie więc - czy aby nie nastąpiło przeoczenie tego momentu. Jeżeli tak, to wtedy p. 2., który tu podaję jako jedna z możliwości prób: na pewno jest do pominięcia.
2. (choć de facto trudno powiedzieć, czy ten punkt próbować najpierw czy następny -to wg wyczucia). Może warto spróbować albo od nowa instalacji, ewetn. dbając o domyślne ustawienia - na nowo programu, albo drugi raz zaimportować dane z kopii. Wprawdzie grozi to duplikatami wszysktich danych, niemniej może lepiej kasować nadmiar niż cierpieć niedobór.
3. Samemu nie pamiętam już przy jakiej okazji, czy to bardziej odnosiło się do plików-baz danych zawierających listy czy właśnie do książek adresowych. Niemniej, pamiętam, jak było coś takiego, że właśnie coś nie chciało się odtworzyć, to niespodziewanie wpadłem na sposób, który mi zadziałał. Szczęście polegało jednak na tym, że po prostu miałem też "fizyczną", czyli przekopiowaną FreeCommanderem (albo wcześniejszym: WindowsCommanderem czy TotalCommanderem) kopię starego TheBat!a, Mając je, tworzyłem - albo właśnie konta poczty, albo książki adresowe, które odpowiadały moim starym książkom adr. (albo kontom poczty), zgadzałem się na nazwy proponowane przez program, albo wpisywałem własne, "stare" (które miałem w poprzedniej wersji), kiedy kreator to umożliwiał. No i - podglądałem, gdzie się to potworzyło, z jakimi plikami. Wtedy - jeżeli udało mi się utworzyć starą nazwę, zwłaszcza pliku, to zastępowałem nowy plik, który rzecz jasna po utworzeniu był pusty - starym plikiem, który dla analogicznego konta/książki był funkcjonalny. Natomiast w wypadku, gdy program wymuszał jakąś nową nazwę - to też zastępowałem te nowe puste pliki odpowiednikami ze starej wersji, tyle że tym starym nadawałem już tę nową nazwę, która funkcjonowała na dany folder/książki - i z tą nową nazwą zastępowałem tym "starym plikiem" ten, który w nowej inastalacji był. W ten sposób program - tam, gdzie spodziewał się mieć jakiegoś określonego formatu plik zawierający pocztę/książki adresowe, znajdował je w starej postaci, która jeszcze była funkcjonalna - i ze względu na zgodność formatu, odczytywał "jakby to był ten właśnie przez niego wytworzony" i stąd: odczytywał dane, które już miał. Być może warto zrobić taką próbę. Czy lepiej najpierw tę próbę, czy najpierw z tego p. 2 - naprawdę nie wiem, bo w ogóle nie wiem, do jakiego stopnia są szanse, że to zadziała. W moim wypadku zadziałały te sposoby, każdy w swoim czasie - tak z p. 2 jak i z p.3.
Tyle moich kombinowań, trochę takich felczerskich - może ktoś się więc dopisze lepiej znający sprawy. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda się rozwiązać problem.