lazik napisał/a:Czasami same słowa wystarczą do określenia nadawcy z jakimś tam prawdopodobieństwem.
Tak, takie odpowiedzi już znam i trochę śmiech mnie bierze jak to czytam. Wyobraź sobie taką analizę z technicznego punktu widzenia. Zakładam, że piszę w miarę normalnym tekstem bez jakiś udziwnionych słów czy zwrotów.
A to nie jest forum do rozważań na temat anonimowości emaila.
Anonimowości nie, ale maila tak i miałem nadzieję, że coś tu znajdę.
Ja nie muszę się wstydzić skąd piszę....
Tak, to też już czytałem w wielu odpowiedziach. Powiem Ci nawet, że jest to koronny argument, którym kończono dyskusję. Ja też nie muszę się wstydzić, chcę być traktowany jako poważny uczestnik wymiany informacji drogą elektroniczną i moi rozmówcy tak mnie traktują. Pomimo, że stosuję techniki kamuflażu (jak widać na podstawie tej dyskusji bezskuteczne) i oni zapewne o tym wiedzą, jeśli zerkną na nagłówek otrzymanego maila. Niestety uogólnieniem jest stwierdzenie, że za anomimowoscią kryją się jakieś niecne działania, choć przyznam, że dzieje się tak chyba dość często. Nie jestem spamerem, nie obrażam nikogo, nie atakuję, nie podsyłam trojanów itd. co tylko można jeszcze sobie wyobrazić... Anonimowość potrzebna mi jest do ukrycia się, powiedzmy to tak, przed obserwacją osób trzecich.
Dochodzę do wniosku, że z tą anominowością jest tak jak z szyfrowaniem... no przecież każdy szyfr można złamać, ba tylko niektóre trzeba liczyć wieki i dłużej. Analogia jest podobna, wykrycie gościa jest możliwe, ale potrzeba na to takich środków i zaangażowania, że jeśli nie planuje on ataku na WTC, to jest to po prostu bez sensu.