ooo, hurra! Już nie wierzyłem od paru lat, że to forum odżyje - a tu proszę, jednak coś się dzieje, choć odpowiedzi fachowców od The Bat!a nie za dużo. Może jednak mi się uda? Pojawiło mi się parę pytań, które są poważne w perspektywie nabycia kolejnej wersji, ale póki co - wierny ze mnie typ z natury - dobrnąłem już do wersji 7.2. Mam nadzieję, że ciekawa dyskusja się wywiąże, która pozwoli rozstrzygnąć, by jednak trzymać się The Bat!a a nie przesiadać np na Clawsa. Niemniej, najpierw jeden problem podstawowy i dziwna dla mnie. Niestety, nie pamiętam teraz wszystkich szczegółów, jak było w wersji na komputerze stacjonarnym ale czas goni, więc zadaję pytanie jeszcze na wyjeździe. Mianowicie, przed jednym z wyjazdów, który zapoczątkował wielotygodniową pracę na przenośnym komputerze stworzyłem kopię zapasową, w instalowanej na stacjonarnym wersji 32bitowej. Zainstalowałem zaś na przenośnym wersję 64-bitową, bo taki mam na tym przenośnym system. O ile pamiętam, włączyłem i tam i tu szyfrowanie "w locie". W każdym razie, odtworzenie tej kopii ze stacjonarnego na przenośnym pobiegło pomyślnie - albo miałem podstawy sądzić, że pomyślnie. Odtworzone zostały wszystkie konta, poczta, książki adr. Zacząłem używać. Niestety - zauważyłem (drugie niestety: dość późno, kilka ważnych dokumentów straciłem) - że poczta wysłana nie jest w ogóle rejestrowana na jednym z kont!!! No, dla mnie paskuda, zwłaszcza że dość późno to się stało. Czy ktoś mógłby mi tu pomóc z wyjaśnieniem?
Opisałem na wszelki wypadek dość szeroko sytuację, jakie wersje na którym komputerze itp jak instalowałem. Niemniej, nie jestem pewien, czy tu jest problem, raczej nawet: sądzę, że nie w tym. Raczej wiążę to z inną okolicznością, która mogłaby być w miarę logicznym wyjaśnieniem, ale bynajmniej nie usprawiedliwieniem błędu programu. Mianowicie - tak dzieje się z kontem, na którym mam również alias i w dodatku w programie utworzyłem folder zarówno na główny adres, jak i na aliasowy. Czy to może mieć wpływ??? Co więcej - mam i inne konta z aliasami - ale tam nie mam sytuacji takiej, jak na tym jednym koncie, gdzie wysyłam pocztę zarówno z adresem głównym, jak z aliasem jako adres nadawcy... No, właśnie. Tymczasem - poczta wychodząca jest zapisywana jedynie w tym koncie The Bat!a stworzonym dla aliasu!!! Dla adresu głównego - są jedynie ściągane wiadomości, i to wszystkie, bo tak sobie ustawiłem, ale nie są zapisywane wiadomości wychodzące z konta głównego!!!
Dalej - za kilka dni powrót i ze względów serwisowych szybko będę musiał wrócić na stacjonarny, przenosząc rówież z powrotem pocztę. Wiem, że już jest wyższa wersja. W dodatku - na stacjonarnym muszę zainstalować wersję 32 bitową. Co jednak zrobić z tą pocztą, jaką mam dotąd. Eksportować łącznie z tym kontem i importować na stacjonarny. Wg kopii różnicowej? Czy aby nie przeniesie się błąd? Czy jakieś inne rozwiązanie. Czy teraz upgrade'ować, czy dopiero na stacjonarnym? Będę wdzięczny za jakieś częściowe choćby podpowiedzi dla zrozumienia problemu i rozwiązania. Pozdrawiam.

12

(0 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

Założyłem wątek o ogólniejszej nazwie, bo jeszcze ktoś może będzie czegoś potrzebował. Tym bardziej, że teraz nie jest łatwo z odpowiedziami ludzi mogących coś podpowiedzieć.
Nie mogąc zyskać podpowiedzi czy warto wbudowaną obsługą pgp się zadowolić, czy korzystać ze współpracy np. g4win - zdecydowałem się spróbować wbudowanej obsługi.
Tu jednak klops. Owszem, stworzyłem klucze pgp własne, idąc za "obsługą openpgp" w opcjach. Wyeksportowałem nawet klucz publiczny, który ktoś przyjął, pasował mu (na razie jeszcze nie przesłał listu, więc nie wiem, co i jak, ale raczej chyba to działa).
Natomiast - chciałem więc przejść do używania, począwszy od zaimportowania klucza kogoś innego - tą samą drogą idąc obsługi pg. I tu klops. Wybieram nawet, w opcji "importuj klucz", skąd ma zaimportować, klikam. Okienko dialogowe wyboru tego, skąd importować: znika, jakby zaczęła się procedura. Ale na tym się kończy. w okienku zarządzania kluczami, gdzie są podane klucze - nie przybywa żadna pozycja, pozostaje tylko klucz publiczny Ritlabsa no i te moje. Mogę normalnie dalej używać programu, pisać, wysyłać - ale nici z pgp.
Czy ktoś jest w stanie podsunąć rozwiązanie, co to może być (dla pewności - próbowałem zaimportować własny klucz, ściągnąłem z netu na próby jeszcze kogoś klucz: reakcja zawsze ta sama, jak opisałem)? Będę wdzięczny.
Zacząłem już się zastanawiać, czy to nie konsekwencja dokonanego wyboru przy instalacji programu... Niemniej, jak pamiętam, jak sądzę - przy instalacji należy wybrać inną opcję, szyfrowaną, chyba tylko wtedy, gdy chce się szyfrowania w locie i/lub szyfrowania baz? Natomiast - nie jest to konieczne gdy chce się używać standardowo szyfrowania, czyli zaszyfrować po napisaniu listu, tylko niektóre. Zresztą, chyba sam program to potwierdza, gdyż sądzę, że nie pojawiałaby się taka możliwość obecnie, gdyby należało ją uaktywnić przy instalacji: tymczasem program nie protestuje, gdy chcę przejść do obsługi openpgp, tworzy klucze. Tylko potem się "wykłada".
Będę wdzięczny za podpowiedzi. (dla pełnej informacji, gdyby było potrzebne: używam theBat! 5.3.6.0)

13

(1 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

Z zastrzeżeniem, jakie uczyniłem przy wpisie na temat braku książek adr. po imporcie z kopii zapasowej, że wciąż należy mieć nadzieję na odpowiedź ekspercką a moje to trochę kombinowanie felczerskie, więc należy się z tym liczyć, czyli również nie daję gwarancji, że moja odpowiedź trafna, właściwa itp: niemniej może warto spróbować zajrzeć do opcji, do konfiguracji programu i tam w części poświęconej np. edytorowi wiadomości popróbować wprowadzić zmiany np. czcionki, która jest wybrana do edycji?

Odpowiadam, choć nie jestem jakimś specjalistą ani w samym "Nietoperku" ani w informatyce - tka więc nadal warto mieć nadzieję, że ktoś jeszcze się ustosunkuje do tego i może napisze "formalnie poprawne odpowiedzi". Widząc, że póki co - jeszcze się nikt nie odezwał a domyślając się, że forum przechodzi trudny czas, jak i cały thebat!owy portal po polsku - to podzielę się z tym, co rozumiem z problemu i jak z moich doświadczeń być może wygląda sprawa i rozwiązania. Zastrzegam jednak - że to życzliwe podpowiedzi, ale nie gwarantuję ich trafności, tak więc trzeba się też liczyć z pewnym ryzykiem, stosując się do nich, nie gwarantuję ani trafności moich uwag ani trafności rozwiązań. To nie krygowanie z mojej strony, że to piszę - tylko wyczuwam, że już jakiś tam znaczący dorobek pracy w theBat! jest i nie chciałbym się przyczynić jeszcze do dalszych zniszczeń.
1) Pierwsza moja hipoteza - zapytanie odnosi się do fazy tworzenia kopii, z której potem odtwarzano. Z moich doświadczeń, jak pamiętam swoje błędy - wiem, że dość łatwo przeoczyć moment, w którym się decyduje "niby dodatkowo" o tym, czy w kopię mają wchodzić książki, czy nie. Piszę niby - bo w gruncie rzeczy jest to kwestia sensowna, niech ktoś sobie zdecyduje, może będzie mu lepiej potworzyć nowe książki. Stąd - to, że włączenie w kopię tych książek odbywa się dopiero po wyraźnym wskazaniu, że tak ma następić, jest niegłupie w gruncie rzeczy. Tyle, że dość nieszęśliwie włączone w proces tworzenia kopii, użytkownik może ten moment wyboru przeoczyć, czy to myśląc, że to przecież oczywiste - czy to myśląc, że już wybrał, tymczasem wejść trzeba głębiej w opcjach, gdy pojawiają się książki i zaznaczyć, że te a te - albo wszystkie - mają być w kopię włączone. Pytanie więc - czy aby nie nastąpiło przeoczenie tego momentu. Jeżeli tak, to wtedy p. 2., który tu podaję jako jedna z możliwości prób: na pewno jest do pominięcia.
2. (choć de facto trudno powiedzieć, czy ten punkt próbować najpierw czy następny -to wg wyczucia). Może warto spróbować albo od nowa instalacji, ewetn. dbając o domyślne ustawienia - na nowo programu, albo drugi raz zaimportować dane z kopii. Wprawdzie grozi to duplikatami wszysktich danych, niemniej może lepiej kasować nadmiar niż cierpieć niedobór.
3. Samemu nie pamiętam już przy jakiej okazji, czy to bardziej odnosiło się do plików-baz danych zawierających listy czy właśnie do książek adresowych. Niemniej, pamiętam, jak było coś takiego, że właśnie coś nie chciało się odtworzyć, to niespodziewanie wpadłem na sposób, który mi zadziałał. Szczęście polegało jednak na tym, że po prostu miałem też "fizyczną", czyli przekopiowaną FreeCommanderem (albo wcześniejszym: WindowsCommanderem czy TotalCommanderem) kopię starego TheBat!a, Mając je, tworzyłem - albo właśnie konta poczty, albo książki adresowe, które odpowiadały moim starym książkom adr. (albo kontom poczty), zgadzałem się na nazwy proponowane przez program, albo wpisywałem własne, "stare" (które miałem w poprzedniej wersji), kiedy kreator to umożliwiał. No i - podglądałem, gdzie się to potworzyło, z jakimi plikami. Wtedy - jeżeli udało mi się utworzyć starą nazwę, zwłaszcza pliku, to zastępowałem nowy plik, który rzecz jasna po utworzeniu był pusty - starym plikiem, który dla analogicznego konta/książki był funkcjonalny. Natomiast w wypadku, gdy program wymuszał jakąś nową nazwę - to też zastępowałem te nowe puste pliki odpowiednikami ze starej wersji, tyle że tym starym nadawałem już tę nową nazwę, która funkcjonowała na dany folder/książki - i z tą nową nazwą zastępowałem tym "starym plikiem" ten, który w nowej inastalacji był. W ten sposób program - tam, gdzie spodziewał się mieć jakiegoś określonego formatu plik zawierający pocztę/książki adresowe, znajdował je w starej postaci, która jeszcze była funkcjonalna - i ze względu na zgodność formatu, odczytywał "jakby to był ten właśnie przez niego wytworzony" i stąd: odczytywał dane, które już miał. Być może warto zrobić taką próbę. Czy lepiej najpierw tę próbę, czy najpierw z tego p. 2 - naprawdę nie wiem, bo w ogóle nie wiem, do jakiego stopnia są szanse, że to zadziała. W moim wypadku zadziałały te sposoby, każdy w swoim czasie - tak z p. 2 jak i z p.3.
Tyle moich kombinowań, trochę takich felczerskich - może ktoś się więc dopisze lepiej znający sprawy. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda się rozwiązać problem.

Zakładam wątek trochę szerzej pytając niż potrzebuję - ale może to pomocne będzie innym użytkownikom, o podobnych problemach z szyfrowaniem - ale niekoniecznie dokładnie takich samych. Może ktoś np. używając starszej wersji TheBat! będzie miał problemy, może ktoś ze względu na specyfikę konkretnego programu PGP zapyta?
Mam pytanie w następującej sytuacji: właśnie zdecydowałem się (ciekaw jak długo, widzę, że nawet tu na forum wśród zagorzalców zapał i entuzjazm,

Witam ponownie. Znów zresztą - "po prośbie o pomoc", tym razem w związku z programem The Bat Sync. Nie jestem może najaktywniejszym uczestnikiem forum - ale zawsze z wdzięcznością przyjmuję pomysły ratunku. Może po części jest też i tak, że niektóre rzeczy jakoś wydają się wkurzające w The Bat! - a niektóre z czasem odkrywam, że są rozwiązane inaczej niż gdzie indziej - a niektóre z kolei mnie przerastają, bo widzę, że aż tak skomplikowanych operacji nie będę przeprowadzać. NIemniej, summa summarum, wciąż się trzymam The Bat!a, kolejne wersje może z ociąganiem ale kupuję, bo walory ma - no i przyzwyczaił się człowiek. Stąd jednak, często jestem "trochę zapóźniony". I tu właśnie problem z synchronizacją. W marcu jeszcze widzę, że ludzie się cieszyli tym programem. Zaglądam zaś dzisiaj na strony tej firmy - i jeżeli dobrze odczytuję, już jest za późno, program nie jest dalej rozwijany. Pewnie w dodatku - shareware, więc nawet gdybym gdzieś zdobył tę wersję z marca, pewnie się wyłączy lub ograniczy.
Tymczasem - potrzebowałbym takie programu - używając Win7 na PC i notebooku a WM6.5 na palmfornie... Chodziłoby o aktualizację The Bat!, Outlook 2007, oraz najprawdopodobniej nadal Agenda Fusion, bo jednak najbardziej chyba rozbudowany PIM. O ile pamiętam - właśnie na tym The Bat! Sync byłoby to możliwe. Byłbym wdzięczny za podpowiedź, czy da się z tym programem to jeszcze przeprowadzić, ewent. jakie rozwiązanie można by zaproponować? Z góry dzięki za podpowiedzi.

17

(2 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

ooo, dzięki za odpowiedź i to szybką. Zwłaszcza, że uspokaja mnie - co do tego rozwiązania z pełną kopią. Zaczynałem się do tego szykować, żeby "nie stać zatkanym" zbyt długo - ale też i z oporami, wyglądając tu na forum może innej jeszcze podpowiedzi, bo widziałem uciążliwość tego rozwiązania  w postaci konieczności potem kasowania w każdym folderze duplikatu... A tu taka miła wiadomość, że obecnie będzie tylko (przynajmniej powinno) kopiowane to, czego nie ma już w programie. Tak więc dzięki.
No i rzeczywiście - do rozważenia jest kwestia synchronizacji, ale na teraz, to najważniejsza była ta kwestia "przekopiowania". Dzięki

18

(2 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

Znów odzywam się praktycznie w potrzebie - i będę w dodatku wdzięczny za szybką podpowiedź, bo utknąłem w "kropce". Mianowicie - tak jak kiedyś przedstawiałem problemy i koncepcje w poszukiwaniu rozwiązań z pocztą na różnych "maszynach" - tak ostatnio dałem się przekonać komuś, że mogę stosować przecież jedną licencję i postanowiłem skorzystać z tego przy wyjeździe (chodziło o to, że przecież jak wyjeżdżam, to nie korzystam z kopii na stacjonarnym, tylko na na przenośnym, nadal więc korzystam tylko z jednej kopii). Na tej zasadzie - pomyślałem, że zrobię tuż przed wyjazdem, czyli w stanie ostatnim: kopię thebata na stacjonarnym, na którym zazwyczaj korzystam z poczty - i potem po zainstalowaniu na przenośnym, odtworzę z tej kopii pocztę, czyli osiągnę taki stan, jaki do wyjazdu miałem na stacjonarnym. Będę więc mógł kontynuować pracę - a z kolei jak wrócę z wojaży, to zrobię kopię różnicową i na jej podstawie odtworzę ostatni stan mojej poczty (ten "wyjazdowy") - z powrotem na stacjonarnym. Wydawało mi się to - doskonałe rozwiązanie.
Tyle, że jest jeden feler. Kiedy na stacjonarnym próbuję z tej kopii różnicowej odtworzyć: niby mieli, mieli, odtwarza (mam nadzieję, że coś rzeczywiście robi sensownego) - tyle że poczty samej nie odtwarza. To samo, co w skrzynkach miałem tuż przed wyjazdem - mam nadal. Nic z tego, co pisałem na wyjeździe nie zostało odtworzone. Próbowałem kilka razy, w różnych konfiguracjach - ale nic.
Niniejszym - utknąłem więc z moją pracą. Póki bowiem nie odtworzę ostatniego stanu z przenośnego - na stacjonarnym: muszę się wstrzymywać. A czas leci... czyli przydałoby isę móc pracować nadal z pocztą.
Będę więc wdzięczny za podpowiedź, co to może być i jak należy rozwiązać problem. Z góry dziękuję :-)

19

(12 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

Dzięki. Przyznam, że nadal mam orzech do zgryzienia; nie spodziewałem się - sądziłem, że "pójdie łatwiej", niemniej mam teraz tyle danych, że znów zastanowić się muszę nad paroma możliwościami, których nie brałem już pod uwagę. Ale wiadomości dostałem tu dość, teraz tylko sobie coś muszę ułożyć. Za już dzięki - i pozdrawiam.

20

(12 odpowiedzi, napisanych Ogólne)

naprawdę jestem pod wrażeniem - nie tylko cierpliwość, ale też i szybkość odpowiedzi! :-) Dzięki. Niedokładnie się chyba trochę wyraziłem, zwłaszcza jak ktoś nie czytał/nie pamiętał wcześniejszych pytań. MIanowicie nie to, że mam notbooka z WM. Tylko - że najpierw miałem genialną myśl, że Voyager byłby rozwiązaniem jeszcze lepszym, gdyby go zainstalować na karcie SD (w roli pendrive’a) i wtedy gdy wybieram się z notbookiem, mam go w lepszych warunkach, jak tylko z palmfonem, w gorszych - ale też mam. No, niestety, "rozwiało się" to, bo ktoś wcześniej mi odpowiedział, że niemożliwe pod WM. Przyjąłem to więc (choć z bólem), zacząłem już myśleć tylko o notbooku - ale "mentalnie" jeszcze miałem zakodowane to moje genialne rozwiązanie, że warto się trzymać tej przenośności Voyagera. Dopiero dzisiaj zacząłem kombinować "w drugą stronę", że przecież mogę mieć centrum wiadomości na przenośnym - a na stacjonarnym mobilnie (zresztą też z karty czy pendrive’a, w razie czego - bo w ostateczności też może być wzięte w podróż).
Rzecz w tym, że może jestem dziwakiem, ale jeden tylko komputer chce ustawić do ciągłego bycia w sieci, komunikatory, sprawdzanie poczty bieżące, przyjmowanie różnych rssów, biuletynów itp. Drugi zaś - tylko zaglądać dla konkretnych zadań do netu. Na tym komputerze też chcę mieć "poważniejszą" pocztę, tu taką pocztę bym przechowywał itp. Z tego powodu też trochę nieufny jestem do IMAP, bo ja tam wolę co jest moją pocztą, to mieć u siebie a nie na jakichś serwerach. Nie wiem. Jakoś to mi się wydaje pewniejsze, choć proszę i o argumenty, że niesłusznie.
Stąd - też raczej w grę wchodzi synchronizacja między kopiami programu. Jeżeli więc instalacja do Voyagera nie jest ograniczona do mobilnych urządzeń, to to rozwiązanie też rozważam, jako możliwe.
1) ale upewnię się. Ta synchronizacja między typową wersją a Voyager - nie jest chyba w ogóle jakoś szczególnie skomplikowana i czasochłonna (w sensie, że nie jest "zniechęcająca" kilkakrotna w ciągu dnia synchronizacja? (tę obawę wzbudziła rada, by używać MAPI do synchronizacji, niemniej odbieram tę radę jako sugestie po prostu z racji wygody używania poczty MAPI a nie wielkiej różnicy w czasie synchroniacji, czy słusznie?)
2) nie ma różnicy chyba (przynajmniej wyraźnej) w tempie lub komforcie pracy, czy Voyager jest zainstalowany na stacjonarnym czy teżna pendrive’ie lub karcie SD i przez czytnik usb używany na kompie stacjonarnym?
3) nie do końca zrozumiałem z tym wielokrotnym aktywowaniem Voyagera przy pracy na stacjonarnym? Czy to znaczy, że przy podłączeniu za każdym razem do nowego kompa Voyagera na pendrive’ie/karcie trzeba aktywować? Czy też - za każdym "pierwszym razem" do danego kompa (a następnym razem już nie)? Czy w końcu - oznacza to, że trzeba aktywować każdą instalację za pierwszym uruchomieniem?
3a) w każdym razie, ja rozważam obecnie albo zainstalowanie na pendrive’ie/karcie SD Voyagera i wtedy czasem bym używał na innych kompach ale 90 proc. czasu w codziennym użytku na jednym stacjonarnym u siebie w bazie - albo w ogóle tylko na stacjonarnym u siebie jednym, bez przenoszenia gdzie indziej (no, chyba że komp padnie i będzie trzeba). Czy to oznacza konieczość wielu aktywacji,  np. przy każdym włączaniu? Jak zawsze - z góry dzięki.